***

Skyler, ubrana w granatowy płaszcz od Celine,  stała razem z resztą ślizgonów przed Hagridem, który miał zamiar zaprowadzić uczniów do Zakazanego Lasu na lekcję ONMS. Jak na koniec września, było dosyć zimno i Skyler o wiele bardziej wolałaby rozwalić się w pokoju wspólnym na kanapie, aniżeli stać przed nauczycielem, który aktualnie mówił coś o jednorożcach.
-Dlatego zdaję się na waszą dojrzałość.-zakończył przemowę.-Idziemy, nie rozdzielając się.

No, a oczywiście nikt z zebranych nie był zbytnio dojrzały dlatego jakaś część uczniów podążyła na Hagridem,  a reszta zapodziała się w lesie.

W tym, oczywiście, Skyler. Aktualnie Sky szła przed siebie, ciesząc się jesiennym dniem. Co z tego, że była w zakaznym lesie...jakoś się wydostanie.

Większość ludzi zapewne nie zauważyło że ich nauczyciel zniknął,  a oni zostali sami. Na szczęście znalazła się jakaś rozgarnięta osóbka, która im to wyjaśniła.

Skyler uśmiechnęła się tylko, patrząc się na wszystkich.
-Boże, musisz się tak wszystkim przejmować?

- Noo, wiesz w każdej chwili może nas pożreć jakaś Akromantula- powiedziała marszcząc lekko czoło

-Gadasz.-zachichotała.-Od czego mamy Artiego i resztę?

Taa, bo oni na pewno pomogą- powiedziała patrząc na chłopaków, którzy najchętniej wleźli by na drzewno  i czekali aż przybędzie pomoc. No może nie wszyscy.


Artemis rozejrzał się- Ktoś coś o mnie mówił?

-Mhym.-Skyler spojrzała na niego. Tak szybko nie zapomniała o grze w "7 minut w niebie".-Zastanawiałyśmy się, czy dałbyś radę nas obronić.

Uśmiechnął się wzruszając lekko ramionami - No pewnie

-Widzisz Pops? Zupełnie nie ma się czym przejmować.-Sky uśmiechnęła się.

Noo- uśmiechnęła się- Zobaczymy czy aby na pewno tak będzie gdy naprawdę potrzebna będzie obrona

-Błagam cię.-Sky przewróciła oczami. Zaczęło robić się coraz zimniej...

Dobra, dobra- Pops uniosła rękę.

Po godzinnym siedzeniu w lesie, Skyler zaczęła odmrażać sobie palce, a na domiar złego zaczęło się ściemniać...

No teraz chyba należałoby jakoś wrócić - powiedziała unosząc brew

-Ta-ak.-powiedziała z bladym uśmiechem.-Ktoś ogarnia, jak tu przyszliśmy?

Artemis przejechał ręka po włosach- Wydaje mi się ze powinniśmy iść w tamta stronę- powiedział wskazując ręką północ.

-Dobra.-Skyler ruszyła w kierunku wyznaczonym przez Artemisa. No bo skoro on tak mówił, to musiał mieć rację...

Popi i reszta poszła za nią. Artemis przejął prowadzenie.

-Art...-Skyler podbiegła do niego. Na poczekaniu wymyśliła nową ksywkę dla Artemisa i miała zamiar jej używać tak długo, aż się jej  znudzi.-Jesteś pewien-pewien, że idziemy w dobrą stronę?

- Taak- powiedział przygryzając dolna wargę. Po chwili powiedział z większym wahaniem- Chyba

-Chy-yba?-Skyler spojrzała na niego niepewnie. Nie chciała spędzać nocy w TYM lesie!

Nie no, na pewno w dobrą stronę idziemy- powiedział kiwając głową.